Musisz uciec,ale nie wiesz którędy masz iść...
Obudziła się cała przerażona. Miała koszmar, w którym konała na oczach rodziny, znajomych i Marco. Myślała,że zwariuje. Nawet sny zaczęły ją nawiedzać...
Wyszła z łóżka i poszła do kuchni po której krzątał się blondyn.Nie miał na sobie koszulki, więc Diana doskonale widziała jego umięśniony tors. Uśmiechnęła się do niego na powitanie. Nie lubiła się odzywać...może ona po prostu nie umie już rozmawiać?
-Hej.-zwrócił się do niej, lecz nie odpowiedziała mu. Patrzyła na niego wielkimi, zmęczonymi oczami, błagającymi o pomoc.-Dlaczego się nie odzywasz ?Musimy rozmawiać...-nastała cisza. Marco westchnął ciężko i dalej przygotowywał śniadanie.
-I wiesz dlaczego ćpam?-odezwała się po chwili namysłu.-Bo nie chciałam słuchać ciągle tego ''musisz''. Chciałam być wolna, a jestem niczym. Śmieszne prawda ?
-Nie śmieszne.-usiadł na przeciw niej.-Zgubiłaś się...tak samo jak ja.
-Ty ?-zaśmiała się.-Przestań...masz pieniądze, robisz coś co kochasz...czego Ci brak?
-Rodziny.-westchnął.-Moja mama i siostra nie żyją...Oddałbym wszystko [...]-urwał.
-Nic to nie da.-powiedziała.-Musisz zacząć żyć.
-Pouczasz mnie?
-Tak. Też bym tak chciała, ale niestety wpadłam w sidła heroiny.-parsknęła.-Czy ktoś mnie uwolni?-dodała ciszej.
-Możemy już o tym nie rozmawiać? Najważniejsze jest,że na razie nic nie bierzesz.
-Racja.-zmieszała się, gdyż przypomniał jej się wczorajszy wybryk. Czuła się podle z tym,że Marco jej zaufał a ona po raz kolejny to wszytko niszczy.
-Dzisiaj wpadnie moja siostra,Melanie. Obiecałem jej,że spędzimy dzisiaj razem trochę czasu.-oznajmił.
-Fajnie.
-Właśnie po nią jadę. Będę o 15 razem z młodą. Masz tu klucze,ale nigdzie nie chodź!
-Dziękuje.-chwyciła za breloczek od kluczy.-Okej, będę tutaj siedzieć...
-Śniadanie jest w kuchni.
-Dobra jedź już. Chcę od Ciebie odpocząć.-Marco tylko parsknął śmiechem i zniknął za drzwiami.
***
Na zegarku widniała godzina w pół do 11. Diana długo rozmyślała o tym czy pójść na melinę. W końcu piekielny głód narkotyku przezwyciężył z odpowiedzialnością. Wyszła z domu i minęła grupę sąsiadów przesiadujących w hallu. Patrzyli się na nią dziwnie...pierwszy raz poczuła się niezręcznie.
Po kilkunastu minutach była na kwadracie u ziomków. Połowy ludzi,która teraz tam przesiadywała nie kojarzyła. Co chwilę przychodzili tam inni, całkiem nowi narkomani. Zaczęło robić jej się żal tych 'świeżych' ćpunów.
Poszła pod ten sam stolik co wczoraj,lecz na blacie nie było strzykawek. Była tylko kokaina w woreczkach. Przypomniała sobie słowa Marco...Agaty oraz Kuby. Wiedziała,że musi zaćpać,ale chciała aby to było coś słabszego niż dożylna heroina. Postawiła na kokainę. Usiadła na tym samym taborecie i chwyciła jeden z woreczków.
-Hola! Od dzisiaj musisz płacić. Mamy mało towaru. -zawołał właściciel mieszkania, Erik.
-Dobrze.-mruknęła nerwowo i wyciągnęła portfel z torby,którą zawsze nosiła przy sobie.-Wystarczy, tak?-podała mu banknoty.
-Tak.-przytaknął.
Wcześniej zapewne nie miałaby za co zapłacić,ale tym razem zostały jej pieniądze,które dał jej Marco. Dopiero teraz poczuła jak bardzo się stoczyła...Zabrała kokainę i wyszła z meliny trzaskając drzwiami.
Zbiegła ze schodów. W wejściu do klatki natknęła się na trójkę policjantów. Zorientowała się,że teraz będzie miała spore kłopoty. Modliła się o to,aby jej nie zatrzymali.
-Stój!-niestety nie wyślizgnęła się. Policja w tym rejonie miasta była szczególnie wyczulona na narkomanię. Każdego kto wychodził z tej kamienicy na ich oczach musieli przeszukać. Po za tym na pewno dostali zgłoszenie o tym ,że w mieszkaniu Erika Scherr'iego znajdują się prochy.
Diana niepewnie zatrzymała się przy funkcjonariuszach.
-O co chodzi?
-Pokaż co masz w torebce!-zarządził jeden z nich.
-Nic szczególnego...-próbowała się wymigać.
-To akurat my stwierdzimy.-chwycił jej torbę i zaczął przeszukiwać wnętrze.Nic w niej nie znalazł,ponieważ Diana trzymała kokainę w dłoniach.
-Co tam masz?-spytał najniższy z nich.-No proszę! John !-wyrwał dziewczynie z rąk woreczek.-Ma całą działkę.
-No widzisz..-policjant pokręcił bezradnie głową.-Dziewczyno... w coś ty się wpakowała....-Diana milczała jak grób. Wiedziała,że teraz już Marco jej nie zaufa i nigdy więcej nie pomoże.-Umrę w pierdlu!-pomyślała.
***
Policjant, który dowodził dwoma pozostałymi funkcjonariuszami zawiózł Dianę na komisariat. Pierwsze co zrobił to zabrał ją na przesłuchanie.Zadawał różne pytania dotyczące meliny i jej znajomych. Ona chcąc uniknąć dużej odpowiedzialności karnej odpowiadała na wszystko niczym ten konfident! Było jej wstyd,ale cóż mogła począć? Prowadził nią instynkt,który kazał ratować własne życie.
-To tyle, dziękuje. Postaram się,aby umorzyli postępowanie wobec Ciebie.-rzekł mężczyzna.-Zapraszam do naszego psychologa, pani Rity Wirch.-wskazał dziewczynie białe drzwi.
Diana weszła do pokoju i ujrzała kobietę w krótkich lokach . Wydawała się sympatyczna.
-Witaj, Diano.-przywitała się z nią i uścisnęła jej dłoń.-Siadaj.-pokazała na kanapę tuż przy biurku.
-Dzień dobry.-usiadła.-Mam prośbę.
-Jaką?
-Mogłaby pani zadzwonić po pewną osobę? Mi zabrali komórkę...
-Oczywiście kochana.-uśmiechnęła się życzliwie.-Podasz mi numer?
-Tak.-zaczęła wymieniać po kolei cyfry numeru telefonicznego do Reusa. -Tylko niech pani mu powie co się stało i aby szybko tutaj przyjechał...
-Dobrze.-wyszła z pokoju. Wróciła po 5 minutach i powiedziała dziewczynie,że Reus będzie za kilka minut.
-A jak zareagował na to co zrobiłam ?-zapytała.
-Nastała chwila ciszy , a później nerwowo zaczął pytać o adres.-wytłumaczyła.
-Więc jest wściekły.
-Ja również bym była...
Siedziały razem w gabinecie i rozmawiały o przeszłości. Nagle usłyszały pukanie. Dianie serce stanęło.
-Proszę!-krzyknęła pani Rita. Drzwi się uchyliły a zza nich wyjrzał rozgniewany Marco Reus.
-Dzień dobry! Moje nazwisko Reus, przyszedłem po Dianę.
-Proszę bardzo, niech pan wchodzi. Ja pójdę do komisarza i zapytam czy można Cię zwolnić do domu.
-Ale ja już nie mam domu.-spojrzała na Marco.-Będę chyba musiała tutaj zostać proszę pani.
-Co ty wygadujesz...-warknął blondyn.-Wracamy zaraz do domu...
-To ja idę.-wyszła z gabinetu.
-Marco...przepraszam. Nie chcesz mnie znać wiem o tym...-mówiła skruszona.
-Nie odzywaj się nawet!-warknął zmęczony tymi wszystkimi wybrykami Diany.
-Ale Marco...
-Cicho! Nie chcę Cię słuchać! -zamilkła. Zaczęła płakać. Cicho ronić łzy...
Pani psycholog zezwoliła Dianie na opuszczenie komisariatu i powrót do domu. Policjanci obiecali,że nie wyślą wniosku do prokuratury w strawie posiadania narkotyków. Marco odetchnął z ulgą i zaprowadził Dianę do samochodu . Nie odzywali się do siebie. Reus chciał ukarać Dianę za to,że go okłamywała.
Do apartamentu dojechali w dziesięć minut. W środku czekała na nich młodsza siostra Marco, Melanie. Przedstawiła się i przywitała z Dianą. Marco ugotował obiad i zawołał dziewczyny do kuchni.
Podczas konsumowania Dianie strasznie trzęsła się ręka. Marco był cały w nerwach więc krzyknął
-No co?! Znowu ćpałaś?! Może w kiblu masz jakieś prochy pochowane w papier toaletowy co?!
-Nie..-odezwała się cicho. Była roztrzęsiona.
-Nie?! A może tak!-wstał i popchnął krzesło,które wydało głośny trzask.Diana wstała z miejsca i stała bez ruchu. -No co ? Idź ćpać!-popchnął ją tak mocno,że upadła ma podłogę.
-Marco! Co ty wyprawiasz!-Melanie zaczęła krzyczeć na brata. Zapanowała dziwna cisza. Słychać było jedynie płacz Diany. Wybiegła z kuchni i poszła do pokoju, w którym się zamknęła.
Marco usiadł przy stole i ukrył twarz w dłoniach.
-Co ty wyprawiasz ?-spytała z wyrzutem jego młodsza siostra.-Nie widzisz,że ona potrzebuje wsparcia? Pomocy?
-Widzę. Jak ochłonie to z nią porozmawiam.
-Mam nadzieję.
Genialny :)
OdpowiedzUsuńMyślę że Marco z nią porozmawia :D
Zapraszam do mnie http://bestlovforever.blogspot.com/
piękne... nie wiem co mogę powiedzieć, bo odebrało mi mowę. czasami chcesz z tym skończyć, a nie umiesz. to jest silniejsze od Ciebie. mówisz sobie nie, a potem robisz ten sam błąd.
OdpowiedzUsuńwidać jak Dianie jest z tym ciężko. Marco...ach..nie dziwię mu się że tak zareagował. w końcu jej zaufał a ona ...znów to zrobiła.
mam wrażenie że oni oboje siebie potrzebują. oboje tkwią w miejscu. tkwią w nałogu. liczę że oboje wyjdą na prostą i będą się cieszyć życiem...
czekam na kolejny rozdział
pozdrawiam, Patrycja :*
' dlaczego ćpam? (...) Chciałam być wolna, a jestem niczym. '
Się Marco zdenerwował. W sumie to mu się nie dziwię, też bym się zdenerwowała. Zaczynasz komuś ufać, a tu masz za to taki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę wen ;*
Rozdział jest genialny, tak samo jak Ty ;*
OdpowiedzUsuńNie dziwię się Marco, przykro, że tak zareagował ale chyba inaczej się nie da. Jemu też jest ciężko, stara się jej pomóc, a ona go okłamuje :( . Mam nadzieję, że pewnego dnia uda im się przezwyciężyć problemy, nałogi jakie ich dotknęły i wszystko wróci do normy. Wyjdą na dobrych ludzi i im się ułoży :)
Czekam na kolejny rozdział ;3
Pozdrawiam <3
Nieźle się wrobiła, nie ma co.
OdpowiedzUsuńMarco miał prawo się zdenerwować, ale mam nadzieję że opanuje emocje i pomoże Dianie wyjść z tego nałogu.
Piękne są Twoje rozdziały! Kocham te opowiadanie <3
Czekam z niecierpliwością na nn!
Pozdrawiam ciepło ;*
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNie dziwie się Marco, że tak zareagował. W końcu zaufał jej, a ona go okłamała... Jednak mam nadzieję, że razem uda im się przezwyciężyć nałóg i wyjdą na prostą. I że w końcu będą potrafili cieszyć się życiem.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny!
Pozdrawiam, buziaczki ;*
O jeny! Rozdział jak zwykle genialny! ♥.♥
OdpowiedzUsuńCzuję na kilometr, że to będzie cudowne opowiadanie xD ;D
Pozdrawiam ;**
Rozdział jest świetny.
OdpowiedzUsuńNie dziwie się wcale Marco że tak właśnie zareagował.
Czekam na kolejne cudo :**
No, to Diana się wkopała! A miało być tak pięknie.. jednak Marco zareagował zbyt gwałtownie w stosunku do dziewczyny w szponach nałogu, dobrze, że była tam Melanie, bo gdyby jej nie było, nie wiadomo co by się stało.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Gosia :)
http://marcoreusstory.blogspot.com/
Cudowny rozdział <3
OdpowiedzUsuńRozumiem zachowanie Marco, ale mógł postarać się opanować emocje. A Diana powinna uszanować to, że Marco chce jej pomóc i mogła by się chociaż trochę postarać skończyć z tymi narkotykami.
zapraszam : http://prawdziwa-milosc-z-tym-jedynym.blogspot.com/
Zaje*isty rozdział ! Czekam na następny :D Super piszesz i super się czyta, łatwo jest sobie to wszystko wyobrazić :) Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńMarco nieźle się wkurzył, ale niedziwne. Czekam na na następny.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie http://marco-zuzanna.blogspot.com/
zaczynam być coraz bardziej zachwycona tym opowiadaniem!
OdpowiedzUsuńcudownie piszesz i oczywiście napisałaś świetny rozdział!;)
Marco się wkurzył, owszem nie ma sie co dziwić ale powinien trochę się opanować
czekam na next i zapraszam do mnie, mnóstwo nowości ;)
http://football-i-inne-imaginy.blogspot.com/