Nie mamy skrzydeł by latać a mimo tego to nasz cel...Piłkarz niezbyt zadowolony wszedł do hallu w apartamentowcu. Dozorca uśmiechnął się promiennie do Reusa i poszedł dalej. Marco zrobił tak samo . Skierował się prosto do swojego mieszkania. Prawie ciągnął za sobą torbę.Był zrezygnowany dyskryminacją przez trenera. Szedł tak zmarnowany mijając mieszkania sąsiadów,aż doszedł do windy,którą miał pojechać prosto pod swój apartament.
Przed drzwiami ujrzał znajomą dziewczynę. Te ciemne włosy związane w niedbałego koka były charakterystyczne do nowo poznanej przez blondyna -Diany. Piłkarz był zdziwiony,ale już wcześniej przewidział,że prędzej czy później i tak się zjawi. Nie wiedział tylko,że to nadejdzie tak szybko.
Kiedy usłyszała kroki, instynktownie się odwróciła. Przecież właśnie na niego czekała,a gdy ujrzała jego twarz spuściła wzrok.
Piłkarz ignorował dziewczynę i dopiero wtedy,gdy otworzył drzwi, odezwał się
-Wejdź.
Poczekała jednak,aż sam przekroczy próg mieszkania.
-Więc co Cię do mnie sprowadza...?-zatrzymał się,ponieważ nie wiedział tak naprawdę jak ma na imię jego gość.
-Diana.-odezwała się słyszalnie zachrypniętym głosem.
-Więc co Cię do mnie sprowadza Diano?-zapytał, choć dobrze wiedział o co chodzi.
-Powiedziałeś,że jak będę czegoś potrzebowała to mam przyjść,więc jestem...
-Ach, czego potrzebujesz?-zaprowadził dziewczynę do kuchni.-Napijesz się czegoś ?
-Nie dzięki.-uśmiechnęła się blado.-Potrzebuje trochę...
-Na narkotyki Ci nie dam.-powiedział od razu.
-Ale ja oddam!-obiecała.-Oddam,ale błagam pożycz kilka stówek.
-Bez szans.-parsknął.-Wiesz,że się niszczysz?! Sama nie wiesz co robisz!
-Dlaczego?!-oburzyła się tupiąc nogą.
-Nie znasz mnie w ogóle,a przychodzisz i prosisz o pieniądze na działki, okej mogę Ci dać pieniądze bo sam to obiecałem,ale nie na narkotyki!
-Wiesz co ? Wal się! Zarobie sobie inaczej!-odwróciła się na pięcie i skierowała ku drzwiom wyjściowym.
-O nie nie. Gdzie pójdziesz?
-Nie Twój interes przecież mnie nie znasz!
-Wiesz,że nie o to chodzi! Chcę dla ciebie dobrze, przecież jesteś młoda...masz całe życie przed sobą. Nie niszcz się.-jego głos stał się bardziej przyjacielski niż wrogi.
-Co ty możesz wiedzieć?! Proszę daj mi te pieniądze! Nie wytrzymam dłużej!
-Nie! Nie rozumiesz?! Chcesz się zabić? Mogłaś umrzeć!
-Nic Ci do tego!
-A jednak! Obiecałem sobie coś.
-Co takiego?-zadrwiła.
-Że cię wyleczę! Ciebie i siebie!-popchnął dziewczynę do swojej sypialni i zakluczył drzwi. Nie obyło się bez krzyków Diany.
-Mam zadzwonić na policję?!-wydzierała się.
-I co im powiesz? ,,Przyszłam do tego pana pożyczyć pieniądze na narkotyki a ten bezczelnie zamknął mnie w sypialni'' ?! Błagam Cię kobieto! -zaśmiał się.
-Wypuść mnie!
-Wypuszczę Cię dopiero wtedy, gdy przejdzie Ci piekielna ochota zaćpania się.-oznajmił.-Jak chcesz coś do jedzenia to mów!-przez najbliższe 5 minut nie było słychać nic. Żadnego słowa wypowiedzianego z jej ust. Jedynie cichy płacz.
-Chcę pić.-odezwała się w końcu.
-A czego by się księżniczka napiła ?-stanął przy drzwiach sypialnych.
-Rumu.-mruknęła.-Daj sok pomarańczowy.
-Się robi.-poszedł do kuchni i nalał soku do dużej szklanki, następnie poszedł do sypialni. Wyjął klucz z kieszeni i otworzył drzwi. Popchnął je i zobaczył siedzącą na dywanie dziewczynę ,która płacze. Była bezbronna jak samotny pęd rośliny.
-Proszę.-podał jej.-Nie płacz.
-Myślisz ,że to taki łatwe?! Nie płakać!? Chce mi się ćpać jak cholera!
-Rozumiem...spokojnie przezwyciężysz to pragnienie.-usiadł obok niej.-Napij się soku. Zaraz zrobię coś na kolację...co byś chciała zjeść?
-Odwal się. Widzisz jak mi się ręce trzęsą?-warknęła.
-Widzę,ale niedługo nie będą. Nie możesz ćpać , rozumiesz?
-Może tak,może nie...-mruczała.
-Chodź do salonu. Drzwi są zamknięte więc nie uciekniesz.-uśmiechnął się.
-Śmieszne.-podniosła się z dywanu.-Co masz do jedzenia?
-Idź do kuchni, otwórz sobie lodówkę czy cokolwiek i zobacz.
-Taa, będę Ci po szafkach grzebała..-prychnęła.
-No a co ?-zaśmiał się.-Aha, będziesz spała w pokoju gościnnym, a ja w sypialni chyba,że wolisz w sypialni.
-Co?-wytrzeszczyła oczy.-Ja wracam na kwadrat do ziomków.
-Hahahah, teraz to dowaliłaś. Zostajesz tutaj. I nie wychodzisz dopóki się nie uspokoisz. Zrób to dla mnie.
-Dla ciebie? A kim Ty dla mnie jesteś ?-westchnęła ciężko siadając na kanapie w salonie.
-Nie wiem. -odpowiedział.-To dziwne. Pojawiasz się w moim życiu tak naprawdę znikąd, a ja mam taką piekielną ochotę Ci pomóc! Przyjmiesz tą pomocną dłoń czy wbijesz mi nóż w plecy i umrzesz w miejskiej toalecie ze strzykawką w żyle ?
-Naprawdę ? Chcesz pomóc tej ćpunce spod dyskoteki ?-prychnęła.-A w ogóle jak Ty się nazywasz?
-Marco.-powiedział.-Reus.
-Serio ?-zdziwiła się.-Fajnie.
-Masz rodzeństwo ?-zapytał po chwili ciszy.
- Mam brata małego. Ma siedem lat.-uśmiechnęła się pierwszy raz.
-Moja siostra ma 13.-rzekł.-A druga siostra...jest tam w niebie.
-Przykro mi..-spojrzała na niego ze współczuciem.
-Ehh...-zaczął nerwowo i cichutko klaskać w dłonie.-Pójdę do sklepu. Muszę kupić coś do jedzenia.-uśmiechnął się nagle.-W moich zapasach nie ma nic ciekawego.
-A kazałeś mi szukać.-odezwała się już troszkę bardziej przyjaźnie.
-Oj...-mruknął.-Idę. Sklep jest niedaleko.
-Mogę iść z Tobą ?-zapytała z nadzieją.
-Nie. Nie ufam Ci.-powiedział stanowczo.-Siedź tutaj i nie wiem...oglądaj telewizję, wejdź sobie laptopa...
-Masz rację...narkomanom się nie ufa. Tak naprawdę oni sami sobie nie ufają. -wyznała ze smutkiem.
-Diana, zmienimy to tylko proszę nie utrudniaj.-uśmiechnął się lekko i wyszedł. Dziewczyna usłyszała jedynie dźwięk zamykania na klucz drzwi od zewnątrz. Usiadła na kanapie i z tego wszystkiego zaczęła ryczeć jak dziecko. -Dlaczego niszczę siebie? Dlaczego ranię ludzi? Może lepiej odejść...-biła się z myślami.
Zdała sobie właśnie sprawę z tego jak perfidnie się zabija. Boleśnie i powoli. To chyba jakiś rodzaj samobójstwa. Bezczelnie okrutnego. Wstała z kanapy i opadła na podłogę. Była taka bezsilna, słaba i...głodna. Przypomniała sobie,że nie jadła od dwóch dni. Żyła heroiną.
To nie był zwykły głód. Chciało jej się jeść,ale bardziej chciała narkotyku.
Po chwili z zakupów wrócił pan domu, Marco. Wkroczył do salonu i ujrzał całkiem bladą dziewczynę siedzącą bezradnie na środku podłogi w salonie. Podszedł do niej i przykucnął
-Co się stało?-spytał troskliwie.
-Jestem głodna.-powiedziała z trudem.-Nie wiem co się ze mną dzieje.
-Byłaś w ciągu...-stwierdził.-Połóż się, zaraz dam Ci coś dobrego do jedzenia.
-Nie mam siły wstać...nie chce.-mamrotała.
-O rany, dziewczyno.-westchnął bezradnie i wziął Dianę na ręce. Położył ją na kanapie. Pod głowę podłożył poduszkę,aby było jej wygodnie.-Kiedy ostatni raz coś jadłaś ?
-We wtorek.
-Jest czwartek!-wrzasnął.-Chcesz się wykończyć?!
-Nie krzycz.
Marco pędem pobiegł rozpakować zakupy. Wziął pierwsze lepsze ciastka i zaniósł je dziewczynie.
-Jedz.-rozkazał. Ona powoli konsumowała słodką przekąskę.-Idę zrobić kanapki, ty jedz te ciastka. Tutaj masz sucharki.-podał jej paczkę.
Blondyn poszedł przygotowywać jedzenie. Zrobił kilka kanapek z szynką, sałatą i pomidorkiem i ruszył z nimi do salonu. Postawił talerz na stole i spojrzał na narkomankę.
-Jesteś chora. Naprawdę. Chcesz sobie odebrać najcenniejszy dar jaki otrzymałaś ?-zapytał z wyrzutem.
-To nałóg, nic nie poradzę. -podniosła się trochę silniejsza.
-Nie wstawaj!-odezwał się lecz na próżno.-Zjedz teraz kanapkę.-podsunął jej talerzyk.
-Dzięki.-wzięła kanapkę do ust i zaczęła jeść. Kiedy skończyła zaczęło jej się robić niedobrze. Chciało jej się wymiotować.-Kuźwa, gdzie masz łazienkę? Będę rzygać!
-Pięknie. Jak się nie je przez 48 h ,to tak jest.-krzyknął i zaprowadził ją do łazienki.
Kiedy trochę się uspokoiła, usnęła na kanapie.
***
Witam. dziękuje za komentarze i wsparcie. jest sobota a ja siedzę bezczynnie w domu ;/ masakra.
Rozdzial może porywajacy nie jest ale mam nadzieje ,ze sie podoba. Pisalam go dosyc dlugo. Aha, w poniedzialek pojawi się rozdzial na blogu o Amandzie ,a w piątek lub w czwartek postaram się dodać coś na blog o Sandrze (pamiętacie ? ;d )
W każdym bądź razie Coś tam będę próbowała robić. Dziekuje za wszystko i proszę o komentarze ;*
nawet nie wiecie jak bardzo są dla mnie wazne.
Pozdrawiam .
smutne ale prawdziwe ... nałóg który zabija..powoli i boleśnie.. ' narkomani sami sobie nie ufają ' życiowa prawda
OdpowiedzUsuńwidać że Marco na prawdę chce pomóc Dianie choć sam ma pod górkę. dziewczyna chyba zaczyna mu powoli ufać. mam nadzieję że ona z tym skończy i to dzięki pomocy Reusa.
uwielbiam to opowiadanie bo jest takie inne..w wyjątkowym znaczeniu. piekne...
czekam na kolejny rozdział oraz na nowości na Twoich innych przecudownych blogach :)
pozdrawiam Patrycja
ps. dziękuję ..
G E N I A L N Y <33
OdpowiedzUsuńKocham to co piszesz!
Jesteś świetna<3
Pozdrawiam ;**
Cudowny ♥ Zakochałam się <33. Twoje opowiadania są świetne <3 .
OdpowiedzUsuńCzekam na następny.
Buziaki ;*
Jak dobrze, że Marco chce jej pomóc! Mam nadzieję, że w końcu Diana skończy z ćpaniem, bo naprawdę zmarnuje sobie życie.
OdpowiedzUsuńRozdział genialny <3 Kocham te opowiadanie!
Czekam z niecierpliwością na kolejny!
Pozdrawiam ;*
Świetnyyy<3 Kocham tego bloga. Cały ten blog jest świetny.:***
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny rozdział.:**
super rozdział
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie http://bo-to-jest.blogspot.com/
Cieszę się że Marco próbuje jej pomóc !
OdpowiedzUsuńRozdział świetny <33
Pozdrawiam :*
Cudowne opowiadania : D <3
OdpowiedzUsuńRozdział super! Dobrze że Marco jej pomaga :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weń ;*
Rozdział super! Dobrze że Marco jej pomaga :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weń ;*
To opowiadanie jest takie prawdziwe. Mam nadzieję że da się wyleczyć z nałogu. Miło z jego strony że tak chce jej pomóc. Nie może się wykończyć. Czekam na kolejny. Pozdrawiam. Paulina <3
OdpowiedzUsuńCoś cudownego. Takie smutne i prawdziwe. Diana niszczy sobie życie jak może, dobrze, że jest Marco. Wierzę, że on jej pomoże ;)
OdpowiedzUsuńPyśka ma racje, to opowiadanie jest inne, wspaniałe i wyjątkowe. Coś niezwykłego wręcz...
Czekam na kolejny rozdział, już nie mogę się doczekać ;*
Pozdrawiam.
rozdzial zajebysty :**** czekam na kolejny :p mam prosbe mozesz mi wyslac linki do twoich opowiadan ktore piszesz wszystkich :* (moze byc pod tym kom :p) ??? Serio zajebiscie piszesz chcialabym miec taki talent jak ty :*
OdpowiedzUsuńWejdź w stronę ''O mnie'' tam znajdziesz wszystkie ;)
UsuńDziękuje ;*
ps. nie przesadzajmy, talentu to ja nie mam ;-;
Ale dziękuje za miłe słówko ;*
dzięki :* ja nie przesadzam tylko pisze prawde i masz bardzo wielki talent do pisania :D <3
UsuńŚwietny rozdział, świetne opowiadanie ;) Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością, bo bardzo fajnie się czyta :D Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńKOCHAM, KOCHAM, KOCHAM!
OdpowiedzUsuńświetny rozdział ! podjęłaś się bardzo trudnego tematu o nałogach, ale dobrze ci idzie mam nadzieję, że Marco pomoże jej z tego wyjść!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i czekam na kolejny ;)
zapraszam też w wolnej chwili do mnie, są nowości ;)
http://football-i-inne-imaginy.blogspot.com/
Coś czuję, że między nimi zaiskrzy. Nałogi są trudnym tematem, jednak Ty go poruszyłaś i jak najbardziej dajesz radę!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Gosia.
http://marcoreusstory.blogspot.com/
Taki talent jak Twój jest jedyny na świecie! Nikt nie pisze tak genialnie.
OdpowiedzUsuńMarco bardzo fajnie sie zachowuje, nie zna jej, a jednak pomaga i chcę jej uratować życie..
to jest cudowne.
Pozdrawiam :*
Genialny. Zapraszam do mnie http://marco-zuzanna.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń