Na miejsce przyjechała karetka pogotowia. Funkcjonariusze zabrali dziewczynę na nosze i wynieśli z klubu.
Marco był zaszokowany, Kuba również. Nie sądzili,że w swojej ulubionej dyskotece mogą znaleźć dziewczynę w takim stanie. Błaszczykowski uznał,że muszą się zmywać jak najszybciej do domu. Reus przystał na taką opcję,lecz uniemożliwiła im to policja,która przybyła na miejsce zdarzenia.
-Panowie znaleźli tą dziewczynę?-zapytał jeden z policjantów.
-Tak, to my.-przytaknął Kuba.
-Zadamy panom kilka pytań.-oświadczył.
-No dobrze...-mruknął blondyn.-Proszę.
-Skąd panowie wzięli się w toalecie damskiej ?
-Pomyliłem drzwi, jestem pijany jak widać.-odburknął.
-Ach, tak. No dobrze,a tą dziewczynę znacie?
-Nie.-zaprzeczył Kuba.-Nie zadajemy się z ćpunkami.
-W takim razie dziękujemy.-mundurowy ukłonił się piłkarzom i odszedł trochę zwiedzony skutkami rozmowy.
Błaszczykowski złapał przyjaciela za bluzę i wyciągnął z klubu. Noce bywały zimne, więc mężczyzn owiał chłodny wiatr. Zrobiło im się po prostu zimno.
-Cholera, zimno.-mruknął Marco.
-Wiem..-westchnął jego kompan.-Ej co teraz będzie?
-Z czym?
-Z tą laską z kibla.
-A co ma być? Wezmą ją na odwyk czy coś.
-Wiesz,że ona jest kompletnie...hmm. Jakby to ująć?
-Wysłów się!
-No może byśmy jej trochę pomogli? W końcu ją znaleźliśmy...
-Przecież powiedziałeś,że z ćpunkami się nie zadajemy.
-Oj jakiś Ty głupi!-spojrzał na niego drwiąco.-Przecież jakbym powiedział co innego to byśmy ją wsypali i jeszcze nas by się czepiali.
-Może i tak...-westchnął.-Która godzina?
-Tak, gdzieś pierwsza.
-Wpuszczą nas do szpitala.-Marco uśmiechnął się szaleńczo.-Jakby co powiemy,że jesteś jej chłopakiem, a ja kuzynem czy coś...
-Nawet nie wiemy jak ma na imię.-zauważył Błaszczykowski.
-I tu okazałem się być mądrzejszy.-powiedział.-Zabrałem jej portfel.-wyszczerzył się.
-Marco...jesteś istnym debilem! Po co Ci jej portfel?!
-A jak chciałeś ją znaleźć ?
-Skąd chciałeś wiedzieć,że będziemy jej szukać?
-Bo wiedziałem.-uśmiechnął się przebiegle.-Chodź , tam jest taksówka.
***
Ledwo uratowali jej życie. Wzięła zbyt silną dawkę narkotyku. Do tego, lekarze stwierdzili,że dziewczyna musiała wypić jakieś prochy, najprawdopodobniej dorzucone do picia. Doktor Kirch postanowił odbyć rozmowę z pacjentką.
Wszedł do sali w której leżała Diana. Ujrzał bladą,zagubioną we własnej świadomości dziewczynę. Podszedł bliżej niej i usiadł obok łóżka. Ona błyskawicznie odwróciła głowę.
-Dlaczego to zrobiłaś? Wiesz,że to Cię niszczy?
-Nic nie wiecie...jesteście gronem laików.-wysyczała.
-Dziewczyno, wiem,że długo tak nie pociągniesz! Marzy Ci się śmierć narkomańska?! Chcesz aby ktoś Cie znalazł w piwnicy ze strzykawką w żyle?
-Nie.-mruknęła.
-To może,zaproponuje Ci jakiś odwyk? Zamkną Cię na oddziale z dala od tego cholerstwa.
-Nie. Żądam abyście mnie wypisali!
-Owszem masz takie prawo,ale dopiero jutro.-odrzekł chłodno.-Nawet nie wiesz w co się pakujesz.-dodał.
-Doskonale wiem, doktorze.
Do sali weszła zmęczona pielęgniarka. Wyglądała jakby przez ostatnie dwie doby nie spała.
-Doktorze, do tej pani przyszedł narzeczony i kuzyn. Wpuszczać?
-Wpuść. Może oni jej przetłumaczą.-zezwolił bez zastanowienia.
Siostra położna zaprosiła do środka Kubę i Marco, którzy najwyraźniej ucieszyli się na widok przytomnej dziewczyny.
-Kim wy jesteście?-spytała zdezorientowana.
-Uratowaliśmy Cię.-rzekł dumnie Marco.
-To wy wezwaliście psy?! Przez was będę miała przesrane!-krzyczała.-Dziękuje! Naprawdę!
-Ej, ej kochanie, mogłabyś nie żyć.-przypomniał jej Reus.-Więc może trochę grzeczniej.
-I co? Mam wam pokłony składać?
-Nawet na to nie liczymy, ale jakieś małe dziękuje...przydałoby się.-uśmiechnął się Kuba.
-Więc dziękuje.-rzekła od niechcenia.-Możecie już iść?
-Masz tu jest mój numer telefonu i adres jak będziesz czegoś potrzebowała to przychodź.-Reus przekazał jej kartkę z zapisem.-Cześć.
Mężczyźni opuścili salę,w której leżała dziewczyna. Kuba patrzył na niego jak na naiwnego idiotę. Marco nie zwracał na to uwagi,więc ignorowany Jakub wybuch tymi słowy
-Oszalałeś? Dałeś jej swój adres? Skąd wiesz,że nie zwoła ekipy i Cię nie okradną?!
-Chyba sam oszalałeś.-parsknął.-Widziałeś tę twarzyczkę? Taka niewinna...
-Dobra, dobra...-mruknął.
-No co? Przecież ona potrzebuje pomocy, sam to mówiłeś.-przypomniał mu blondyn.
-Okej, ale raczej myślałem o pomocy znalezienia jej jakiegoś ośrodka do którego mogłaby iść na odwyk!
-Odwyk? Wiesz co tam się dzieje? To niszczy ludzi!
-Tak samo jak te narkotyki!-uniósł głos.-Po za tym, myślisz ,że się odezwie? Ona nienawidzi nas i całego świata.
-Kubuś, Kubuś,Kubuś.-uśmiechnął się pogardliwie.-Jak będzie potrzebowała pieniędzy na strzał to przyjdzie. Jak to mówią : Tonący brzytwy się chwyta.
-I Ty jej dasz te pieniądze?-zdziwił się.
-Nie. Pogadam z nią, uświadomię jej parę spraw...a jak będzie trzeba to zamknę w szafie.-zaśmiał się.
-Mówi człowiek,który sam chleje .-wytknął mu.
-Ja piję,żeby zapomnieć o problemach.-tłumaczył się.
-Więc już nie będziesz.
-Bo ty mi tak mówisz?
-Chcę Ci pomóc debilu!-krzyknął.
-Daj spokój.-powiedział cicho.-Dobra, nie będę pił. Mam to w dupie!
-O to chodziło!-uśmiechnął się szeroko, na to radosne oświadczenie.
-Już się tak nie podniecaj.-zaśmiał się.-Wiesz,że jest 3 nad ranem ,a my krążymy po pętlach...
-Gdzie chcesz nocować?-zapytał przyzwyczajony do tego,że Marco rzadko nocuje u siebie.
-Masz wolne łóżko?
-Oczywiście brachu! Dopóki teściowa-westchnął bezradnie-nie przyjedzie zawsze jest wolne łóżko dla Ciebie.
-Teściowa powiadasz?-zachichotał.
-No tak.
-I po cóż się żenić? No powiedz mi! Możesz jeszcze zmienić zadanie...
-Jak się zakochasz to zrozumiesz. -poklepał przyjaciela po plecach.
Mężczyźni dotarli cali i zdrowi do posiadłości Błaszczykowskiego. Bezszelestnie wślizgnęli się do środka domu. Kuba powiedział swojemu przyjacielowi,aby poszedł wziąć prysznic na dole, a sam pójdzie na górę i przy okazji sprawdzi,czy narzeczona śpi.
Marco zasnął dopiero o godzinie 5 rano.
***
Proszę bardzo dwójeczka :)
A i mam prośbę...mogłybyście, polecić na swoich blogach moje opowiadanie , byłabym wdzięczna <3 ;*
Dzięki za wszystko i pozdrawiam :*
Zajebisty! Jakie to miłe, że Kuba i Marco chcą jej pomóc. Mam nadzieję, że przyjmie ich pomoc i skończy z tymi narkotykami.
OdpowiedzUsuńZakochałam się w tym opowiadaniu <3
Boskie jest!
Czekam z niecierpliwością na kolejny! Pozdrawiam ciepło ;*
I co ja mam tu napisać? Świetny, piękny, cudowny! Uzależniam się od twoich opowiadań <33
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;***
cudny :* czekam na kolejny :D zajebiscie piszesz :**
OdpowiedzUsuńRozdział super! Dobrze, że Kuba i Marco jej pomagają ;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę wen ;*
nie wiem co mogę napisać. ideał. kocham Twój styl pisania to po pierwsze, kocham tę fabułę, a po trzecie kocham Ciebie za to że tworzysz coś tak wspaniałego. dużo daje do myślenia, nawet mi. dostrzegam swoje błedy i za to Ci dziękuję.
OdpowiedzUsuńmiło ze strony Marco i Kuby że chcą pomóc dziewczynie,
czekam na każdy kolejny rozdział!
oczywiście że polecę Twojego bloga <33
pozdrawiam :*
Piękne <3. Potwierdzam Pyskę. Oczywiście że polecę <3.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
coś cudownego! mam nadzieję, że dziewczyna wyjdzie z nałogu! :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i zapraszam do mnie :)
Bardzo mi się podoba postawa chłopaków.
OdpowiedzUsuńMiło z ich strony że chcą pomóc Dianie.
Niesamowite ;*
Napewno polecę wszystkim bloga :)
Pozdrawiam.
Paulina ;*
Zajebiste, mimo, że Reus pijany, a pomaga, no miło przyznam ;)). Pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńcudo. Wiki.
OdpowiedzUsuńświetny rozdział. czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńOooo.. Kocham to !!!!!!!<333 ♥♥♥♥♥♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny i zapraszam do mnie : http://nigdyniemyslzemaszzlezycie.blogspot.com/ :)
pozdrawiam..♥♥♥
Powiem ktrótko KOCHAM.!<3♥
OdpowiedzUsuńDziękuje;*
Właśnie nadrobiłam zaległości :)
OdpowiedzUsuńPowiem tak kocham to <33
Jestem ciekawe co będzie dalej :D
Pozdrawiam :*
Dopiero dzisiaj znalazłam tego bloga i stwierdzam, że jest genialny <3
OdpowiedzUsuńJuż się " boję " pomyśleć co będzie dalej xd
Jak dodasz 3 bardzo proszę powiadom mnie na moim bogu ;3
Po prostu cudowne. Opowiadanie bardzo wciągające.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
http://marco-zuzanna.blogspot.com/