piątek, 15 listopada 2013

Rozdział 31.




                                                                                         Naćpany miłością, opity nienawiścią.


             
                 Już dzisiaj, Marco miał zabrać swoją ukochaną do Dortmundu, miasta,które Diana tak bardzo kochała,a zarazem nienawidziła. Wszystkie uliczki przypominały jej o swoim wcześniejszym życiu. Życiu,które męczyło ją i jej bliskich. W zasadzie, chyba nie można było nazwać tego życiem. Istnienie. Brak życia w jej dniach, miesiącach, latach.Marnowała siebie i innych.  A teraz? Teraz jest zupełnie inaczej. Dziewczyna jest matką dziecka, które kocha z całych sił. Potrafi kontrolować swój nałóg i jest kochana. Ma przy sobie, kogoś komu ufa.Ktoś kiedyś powiedział,że narkomanem jest się całe życie - to prawda.  Dianie do dziś marzą się strzykawki pełne kokainy,ale ma silną wole. Cała jest zbyt silna,aby ulec.
              -Musimy już jechać.-oznajmił Kuba, wparowując do salonu.-Jak się spóźnimy, to zamorduję.-uśmiechnął się radośnie.
              -Dobra, dobra Kubuś, ale weź jeszcze tą torbę z korytarza.-poprosiła Agata.
              -Spakowałem.-parsknął.-No ruszać tyłki i idziemy!-pośpieszył przyjaciół, a oni posłusznie wstali z kanapy i udali się za nim, prosto na klatkę schodową. Marco trzymał na rękach małego Feliksa. Nie mógł nacieszyć się tym stanem,kiedy miał ich oboje. Przyglądał się maślanym, spełnionym wzrokiem na Dianę,która właśnie zamykała mieszkanie. Ona również była szczęśliwa. Czuła,że wszystko co złe minęło.
            -Jak się czujesz?-zapytał ją,kiedy odeszła od drzwi.
            -Dobrze,ale jest mi przykro,że muszę stąd wyjechać.Przyzwyczaiłam się,lecz z Tobą mogę mieszkać wszędzie. Kocham Cię Marco.-szepnęła.-Ale ta miłość niszczy mi życie, wiesz?
            -Wiem kochanie.-westchnął smutno.-Przepraszam.
            -Przecież to nic nie da.-zacytowała swojego najlepszego przyjaciela,Wojtka.-Nie smuć się, jestem przy Tobie.-wtuliła się w blondyna.-Jesteśmy.-poprawiła się, kiedy spojrzała na syna,tak samo jak ona,był wtulony w Reus'a.
             -Jestem najszczęśliwszy na świecie.-oznajmił,gdy wyszli z klatki schodowej.-Obiecaj,że już zawsze tak będzie.
             -Chciałabym,lecz nie mogę tego obiecać. Życie jest nieobliczalne.-wyszeptała.-Dobra, chodźmy już do tego samochodu.
             -Dobrze, kotku.-ucałował Czarnowłosą w policzek.





***





         W końcu dotarli do Dortmundu. Na przystanku czekał na nich Piszczek, najlepszy przyjaciel Kuby. Błaszczykowski, był bardzo zadowolony z tego,że Marco i Diana są razem. To było jego marzenie, chociaż  naraził przez to przyjaźń ze Szczęsnym.
         -To do kogo najpierw?-spytał Łukasz.
         -Do Nas.-odezwała się Agata.-Jestem taka zmęczona,że zdycham.
         -Okej, piękna!-uśmiechnął się uroczo.-A co tam u was, Diano?
         -Świetnie.-odpowiedziała entuzjastycznie, przyglądając się Reus'owi.-Zaczynamy od nowa, to super, nieprawdaż?
         -Cieszymy się ogromnie, bo Wasze life story zaczynało mnie przerażać. Miałem obawy,że pogubicie się w tym chaosie własnych uczuć. Dobrze,że mamy happy end.-uśmiechnął się.
         Piszczek, mimo że był świetnym kierowcą , nie mógł nic wskórać w sprawie ciągłych korków na drodze, przez co podróż do domu Błaszczykowskich zajęła trochę więcej czasu, niż przypuszczali.   Korzystając z chwili spokoju, Diana napisała sms'a do Wojtka. Przez tą całą sprawę czuła wyrzuty sumienia. Było jej po prostu źle z tym,że Szczęsny cierpi.

,,Moje serce, zawsze z Tobą, Przyjacielu.'' -wysłała. Niby nic, lecz miała nadzieję,ze Wojtek chociaż to przeczyta. W sumie, trochę jej ulżyło, wysyłając tą wiadomość.
           Na szczęście dojechali już pod dom Kuby oraz Agaty.  Nie wchodzili do środka, a wręcz przeciwnie, szybko ruszyli pod blok Reus'a,który pod nieobecność Diany przeprowadził się bliżej swojego  klubowego kolegi -Łukasza Piszczka,aby czuć się lepiej będąc w stanie całkowitego załamania.
           Ku zdziwieniu Diany, w pewnym momencie usłyszała dźwięk przychodzącej wiadomości. Spojrzała na ekran.
           Wojtek .- przeczytała.
          ,, Nawet śmierć nas nie rozłączy. Bo jak nie Ty to kto mi został? Nikt. Tylko szkoda,że nasze serca nie czują tego samego. Diana, Kocham. <3 ''
 
            Uśmiechnęła się lekko, wiedząc,że jego słowa są szczere. Wiedziała,że kiedy coś się stanie, będzie przy niej. Nim się obejrzała, byli już przed drzwiami nowego mieszkania.
           -Witam w domu!-pocałował czule Dianę, kiedy przeszli przez próg. Następnie, ucałował  synka. Widział jak się uśmiecha i macha rączkami. Był taki rozkoszny.
             Wieczorem, kiedy Diana uśpiła Feliksa, razem z Marco usiadła przed telewizorem i włączyli swój ulubiony serial - Californication. Może był i głupi,ale poprawiał humor, jak mało co.
             -Kocham Cię.-powiedział w pewnym momencie Reus.
             -Ja Ciebie również.-pocałowała go w usta. Po chwili, zadzwonił telefon Czarnowłosej,a na ekranie wyświetlił się numer zastrzeżony. Odebrała.
             -Słucham.
             -Widzę,że wróciłaś do Dortmundu.-usłyszała nieznany, męski głos.
             -A kto mówi?
             -Słuchaj, mam coś co Cię zainteresuje.
             -Przepraszam, o co chodzi?
             -Nie chciałabyś odwiedzić rodziców? Mam coś co Cię zainteresuje.-powtórzył.
             -O co panu chodzi?
             -Jutro o  12, na rogu ulicy Landgrafenstraße, od strony Hohe Straße.
             -Ale...-przerwał jej dźwięk odkładanej słuchawki.
_____________________________

  Witam.
Dodaję w piętek ! :) Nie powala, wiem, ale mam nadzieję,że chociaż troszkę się podoba :)
Nowy rozdział, również tutaj :
http://nie-oszukasz-swojego-przeznaczenia.blogspot.com/

Dziękuje i pozdrawiam, Izaa ; **

7 komentarzy:

  1. Na początku przepraszam kochana, że tak mało komentuję! Szkoła i brak czasu... rozumiesz.
    Co do rozdziału to dużo mówić nie muszę. CUDOWNY! Ciekawe co to był za telefon i kim był rozmówca. Trzeba czekać na kolejny by się dowiedzieć c; Życzę weny i zapraszam do siebie: http://robert-eliza-story.blogspot.com/
    Buziaki, Mania ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze, że Marco, Diana i Feliks są już w Dortmundzie, razem i szczęśliwi. Tylko przestraszyłaś mnie tym telefonem. Kim jest ten mężczyzna? Oby tylko nic złego się nie stało.
    Rozdział, oczywiście, że mi się podoba <3. Uwielbiam wszystko co piszesz.
    Niecierpliwie czekam na następny rozdział.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny rozdział :)
    czekam na kolejny i zapraszam http://pomimowszystkokocham.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. fajnie że Diana wróciła do Dortmundu :D
    Ciekawe co to za matoł znowu do niej dzwoni!!!!
    Czekam z niecierpliwością na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam nadzieję że nikt jej krzywdy nie zrobi. Dobrze że jest znów z Marco :) Cudny rozdział. Czekam na kolejny. Buziaki :***

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudownie, że znowu jest z Marco. Oby ich szczęście trwało jak najdłużej i o jeden dzień więcej xD
    Ciekawa jestem, kto to był i co się wydarzy w następnym rozdziale.
    Oby Dianie nic się nie stało podczas tego spotkania.
    Proszę dodaj jak najszybciej, jestem strasznie ciekawa jak potoczy się dalej akcja :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowny rozdział. Niby zaczyna wszystko się układać, choć patrząc na zakończenie, można się spodziewać wszystkiego. Nie mogę się już doczekać co się wydarzy i kim jest ta anonimowa postać.
    Pozdrawiam, Patrycja

    OdpowiedzUsuń