piątek, 22 listopada 2013

Ostatni.



                                                               

                                                                              Czasami jest inaczej niż nam się wydaje.
       

                      Noc była naprawdę spokojna. Niebo choć ciemne, niezbyt gwieździste, otulało ludzi miękką kołderką, zachęcając do głębokiego, przyjemnego snu.
                      Diana wstała w nocy tylko na chwilę, aby nakarmić syna. Była taka szczęśliwa.  W końcu jej życie zaczęło nabierać barw, zmieniać się na lepsze. Kładąc się obok blondyna czuła wspaniałe podniecenie,które przeszywało jej ciało. Był taki delikatny, chronił ją i sprawiał,że czuła się bezpiecznie.
                    Wchodząc z powrotem do łóżka, przez przypadek obudziła swojego ukochanego.
                     -Nie śpisz?-zapytał zaspany Marco.-Co się dzieje?
                     -Nic, przecież byłam nakarmić Feliksa.-powiedziała.-Śpij.
                     -Ych, przepraszam, ja mogłem wstać.-mamrotał.
                     -Przestań, przez dwa lata dawałam radę.-uśmiechnęła się.-Ale miło z Twojej strony.-ucałowała go w policzek.-Teraz chcę spać, Tobie również radzę.
                     -Mhm, ale powiedz mi, kto do Ciebie zdzwonił na wieczór?-zapytał, bardziej ożywiony.
                     -Nie ważne.-szepnęła.
                     -Powiedz.-nalegał.
                     -Boże, Marco to moja prywatna sprawa!
                     -Nie. Mamy razem dziecko, kochamy się. Zrozum...moje sprawy to Twoje sprawy, a Twoje sprawy to moje sprawy.-uśmiechnął się delikatnie, aby Diana mu zaufała. Wiedział,że to trudne.
                     -Marco, jesteś moją drugą częścią,ale...tu chodzi o moich rodziców. Nie jest tak, jak mówiłam Ci na początku. Moi rodzice nie żyją. Mój brat jest w jakiejś rodzinie zastępczej o której nie mam pojęcia. Facet,który wczoraj do mnie dzwoni ma informacje o moich rodzicach.Powiedział,że mamy spotkać się jutro.
                    -O cholera, jestem w szoku...-syknął.-Ale chwila, dlaczego nie trafiłaś do rodziny ze swoim bratem?
                    -Uciekałam. Nie mogłam słuchać o tym, jaka jestem beznadziejna.-powiedziała.-To była presja.  Uciekłam tutaj, zaczęłam ćpać  i  tak się zaczęła moja przygoda.
                    -To straszne.-rzekł zdecydowanie.-Jutro idziemy.
                    -Wiem, dziękuje,że zamierzasz iść ze mną. Miałam obawy do pójścia tam sama.
                    -Nie bój się, ze mną jesteś bezpieczna,kochanie.-przytulił ją do siebie,a ona wtuliła się w jego tors.-Kocham Cię, już zawsze będzie tak jak teraz.






***





                    Z samego rana, Diana usłyszała dźwięk telefonu. Szybko odebrała, widząc,że dzwoni ten sam numer,który dzwonił do niej wczoraj wieczorem.
                   -Słucham?
                   -Słuchaj Diana, mała zmiana planów.-odezwał się ten sam męski głos co wczoraj.-Spotkajmy się wcześniej.
                   -Jak to? Mam dziecko, nie mogę zostawić go samego !-odezwała się.-Zrozum człowieku, widzimy się o 12.
                   -10.30, masz mieć 10 tysięcy Euro w gotówce!-krzyknął.
                   -Skąd mam wziąć tyle kasy?!-wrzasnęła, budząc tym samym Reus'a.
                   -Jesteś dziewczyną tej gwiazdy!-zaśmiał się.- Na pewno masz tyle pieniędzy. To sporadycznie mało jak na takie informacje.
                   -Dobrze. Będę.-oznajmiła już cichszym i spokojniejszym tonem niż  mówiła wcześniej. Dziewczyna była tak bezradna,że osunęła się  i upadła na łóżko . Sama nie wiedziała co o tym myśleć. Z jednej strony chciałaby nawiązać kontakt z bratem, ale po co? Przez tyle czasu była sama, czasem było źle,a czasem miewała dobre momenty tej samotnej wędrówki. Ale dawała radę.  Wtedy nikt nie chciał jej pomóc, jedynie obcy mężczyźni podali jej pomocną dłoń.  Czy teraz, gdy wszystko się ułożyło będzie ubiegać się o kontakt z tą nieszczęsną rodziną? Chyba to nie byłoby w jej stylu.
                    -Diana, co jest?-zapytał zaspany Reus.-Musimy jechać?
                    -Ja muszę jechać.-szepnęła.-Pozwól,że sama to załatwię. Nie martw się o mnie.-ucałowała go czule.-Będę niedługo z powrotem.
                    -Nie możesz iść sama...
                    -Przestań, jestem dużą dziewczynką.-uśmiechnęła się lekko i spojrzała mu w oczy.-Kocham Cię,ale pozwól mi iść sama.
                   -Dobrze,ale będę dzwonił co dwie minuty.-oznajmił,po czym odprowadzał ukochaną jedynie wzrokiem. Chwilę potem usłyszał ''widzimy się później'' i trzask drzwi frontowych. Kobieta, od razu po wyjściu z mieszkania, pobiegła do banku po gotówkę.





***





                Diana, nerwowo krążyła po umówionej ulicy.Nie widziała nikogo,kto mógłby być potencjalnym szantażystą. Zdenerwowana, usiadła na przystanku autobusowym i pozostało jej czekać. W pewnym momencie usłyszała ciche chrząkanie. Podniosła wzrok.
                -Myślę,że to mnie wyczekujesz.-odezwał się   nieznany, męski głos.-Nie musisz znać mojego nazwiska, po prostu daj pieniądze, a ja opowiem Ci o Twoim bracie.
                -Skąd mam wiedzieć,że nie łżesz?
                -Nie chcesz spróbować?-zadrwił.
                -Wie pan co? Mnie to nie obchodzi! Przez tyle czasu byłam sama! Sama!-unosiła głos.-Teraz to wszystko nie robi mi różnicy, teraz mam wszystko czego potrzebuję.-warknęła i szybko wstała z ławki.
                -Poczekaj...-szarpnął ją.-A co gdybyś właśnie teraz rozmawiała ze swoim baratem?
                -Byłabym cholernie zawiedziona.-prychnęła.
                -To bardzo mi przykro...żegnaj Diana.-wydukał lekko zdziwiony reakcją Diany, chłopak.
                -Żegnam!-warczała, lecz  gdy chłopak zaczął odchodzić przyjrzała mu się bliżej i zrozumiała,że popełniła błąd.-Kevin?!-zawołała za nim.- Kevin, to Ty?!-ruszyła za nim, lecz na próżno,bo chłopak wsiadł do autobusu,a  ten szybko odjechał.
               Diana poczuła się tak, jakby jej  serce łamało się na milion małych kawałków. Po jej policzku zaczęła spływać łza,bezbronna i smutna -zupełnie jak Czarnowłosa.







***


             

             
            Wieczorem, przygnębiona Diana wtuliła się w silne ramiona blondyna. On głaskał ją po plecach i składał delikatne pocałunki na jej czole.
               -Cierpisz przeze mnie?-zapytał.
               -Cierpię, bez Ciebie...-wyznała.-I w sumie wszystko mi jedno, jeżeli chodzi o tą całą resztę. Ja tylko chcę,abyś był ze mną...
               -Będę...bo wiesz,że mogę zabić za Ciebie. Chociaż jesteś inna.
               -Kocham  Cię...
               -Bardziej niż cały świat.-dopowiedział, całując ją najbardziej namiętnym pocałunkiem świata.







_____________________________________________

Wydaję mi się,że to już koniec ; )
Dziękuje,za wszystkie chwile tutaj razem spędzone. Mam nadzieję,że będzie ich jeszcze trochę, choćby na moim nowym blogu. ; )
Serdecznie dziękuje stałym komentatorkom,które cały czas mnie  wspierają . I dziękuje również tym,którzy nie komentowali,ale czytali :) Wszystkim dziękuje i naprawdę podziwiam,że przebrnęli przez ten melodramat, bo czasami nawet ja miałam tego dosyć.
A jeżeli już jesteśmy przy podziękowaniach to dziękuje Nice Majewskiej za znoszenie moich dziwnych pomysłów, smutków i dziękuje za ciągłe wsparcie. Dziękuje Pysce,która pomogła mi wyjść z dołka i Truskawkowej za to,że  zawsze poprawia mi humor i dzięki niej łapię wenę!  - Taka wzmianka, dziękuje,po prostu.
     

Serdecznie pozdrawiam,Izaa







Zapraszam : nie-oszukasz-swojego-przeznaczenia.blogspot.com

10 komentarzy:

  1. Jeju aż się popłakałam ;'( nie wiem czy przeżyje bez tego bloga , piękna historia zakończona . Cóż tak bywa . Na pewno będe czytała twojego kolejnego bloga , piszesz zajebiście i twoje blogi bardzo wciągają ;) Zapraszam do mnie http://naszemilosneprzeznaczenie.blogspot.com/ .

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda, że to koniec, ale cóż wszystko się kiedyś kończy.. A ty odwaliłaś kawał dobrej roboty! Czytam Twoje wszystkie blogi, więc się nie żegnam xdd Pozdrawiam ;*
    Zycie-to-same-problemy.blogspot.com. - zapraszam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie spodziewałam się że zakończysz ten blog dziś. No ale kiedyś wszystko się skończy. To było wspaniałe opowiadanie. Przy którym albo płakałam albo śmiałam się. Pamiętam jak każdego dnia sprawdzałam twojego bloga z nadzieją że może coś dodałaś. Płacząc zapraszam do siebie serce-nie-sluga-ms.blogspot.com Pozdrawiam i całuje :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Izka to jest cudowne! <3
    Popłakałam się jak mała dziewczynka ;)
    Kochana kocham to jak piszesz, masz ogromny talent <3
    Dziękuje ci za to opowiadanie <3
    Buziaki ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. Koniec? Weź mnie nie dobijaj! xD Ale ten rozdział mogłabym czytać w kółko! <3 Szkoda, że tak wyszło z bratem Diany ; <
    Właśnie zakończyłaś mój najulubieńszy blog ; c Ale jest jeszcze nowy! <333 xDD
    Mówiłam Ci, że Cię uwielbiam? :d Będę to powtarzać w kółko! Jesteś wspaniała i masz wielki talent <3 To przyjemność czytać takie cuda : )
    Serio ja Ci poprawiam humor i daję wenę? xD :D Oj, tam :D <333
    MOJA MISTRZYNI! <33 WIELBIĘ CIĘ <33
    Pozdrawiam ; ****** <3

    OdpowiedzUsuń
  6. To my ci dziękujemy ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Koniec? Przywiązałam się do tej historii, była, jest dla mnie czymś niezwykłym i to przykre, że musimy się z nią rozstać ;c Cóż pozostaje mi się z tym pogodzić.
    Rozdział, którego jedynym minusem jest to, że jest ostatni, według mnie jak zwykle fantastyczny.
    To ja chcę Ci podziękować za tak niesamowite opowiadanie i wiesz, że czytam każdą inną Twoją twórczość i każdą kolejną czytać również będę :)
    Jesteś genialna i tyle ! Uwielbiam Ciebie i to co piszesz.
    Pozostaje mi życzyć Ci dużo weny byś napisała dla nas jeszcze wiele rozdziałów i opowiadań ;)
    Pozdrawiam, Nika ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Szkoda że już koniec, przywiązałam się do tej historii!
    Jaki ten Marco jest troskliwy i opiekuńczy! Uwielbiam to <3
    Dziękuję że pisałaś coś tak fantastycznego :) masz niesamowity talent po prostu!
    buziaki kochana :***

    OdpowiedzUsuń
  9. Szkoda, że koniec. Bardzo, bardzo szkoda, bo to była wyjątkowa historia. Na pewno będę tu wracała i czytała kilkukrotnie te cudowne rozdziały. Aż mi się płakać chcę, gdy myślę, że nie ukaże się tutaj ani jeden rozdział. Mogłabym komplementować tego bloga bez końca...
    Tak się cieszę, że zakończyło się tak jak się zakończyło. Są razem, są szczęśliwi, mimo tylu przeciwności losu, więc czego tu chcieć więcej ? Chyba niczego. Może szkoda wyłącznie faktu, że Diana nie poznała brata, lecz tak zapewne musiało być.
    Choć ta historia się skończyła, to nadal mogę czytać Twoje inne najwspanialsze pod słońcem blogi, których wiem, że nie opuścisz. A każdy kolejny blog jest jeszcze lepszy od poprzedniego, nie odejmując pozostałym.
    Brawa dla Ciebie za tak wszechstronne uzdolnienia. Kocham Twój styl pisania i nie wyobrażam sobie, że kiedyś miałabyś przestać pisać.
    Cieszę się, że jest lepiej. Nic mi więcej nie potrzeba, tylko myśl, że u Ciebie jest dobrze. I to ja dziękuję... że jesteś.
    Jeszcze raz mówię, że to powyżej to CUDO ! Wspaniałe, piękne, wyjątkowe... Dziękuję, za tego bloga, za tę historię..
    I przepraszam, że tak późno komentuję...
    Pozdrawiam, Pyśka

    OdpowiedzUsuń
  10. jejku ;c Jaka szkoda, że to już koniec.
    Wiem, że dawno tu nie zaglądałam, ale po prostu odcięłam się od blogów i opowiadań. A teraz wróciłam i wszystko nadrabiam. Ten blog był naprawdę świetny i wiele mnie nauczył. Niezwykła historia, której będzie mi brakować. Obiecuje, że zajrzę na Twój drugi blog <3

    Dziękuje na wszystko ;*
    Kasia ;3

    OdpowiedzUsuń