wtorek, 10 września 2013

Rozdział 22.

        Z okazji rozpoczęcia Nowego Roku oraz minionych Świąt Bożego Narodzenia zespół Borussi Dortmund postanowił odwiedzić miejski Dom Dziecka.
        Marco postanowił,że zabierze ze sobą swoją ukochaną. Miał nadzieję,że poczuje się troszkę lepiej, kiedy zobaczy te wszystkie pocieszne dzieciaki,które potrafią się cieszyć nawet z figlarnej chmury na niebie. Wiedział,że to pomoże jej choć trochę zapomnieć o tym co było,a może raczej o tym kim była.
-Kochanie, możesz się pośpieszyć ?-spytał, jak zawsze punktualny Reus.-Mieliśmy być o 15 przed Iduną!
-Idę, idę...-mruknęła z łazienki.-Nie chce tych biednych dzieci przestraszyć! Widziałeś jak wyglądam...
-Pięknie jak zawsze,kotku.-powiedział namiętnym i ciepłym głosem,który czule pieścił jej uszy.-No szybciutko, misiu!
-Już!-krzyknęła i pośpiesznie wybiegła z łazienki.
       Przed stadionem byli już praktycznie wszyscy Ci, którzy mieli się tam zjawić. Pozostało czekać im jedynie na autokar,którym wszędzie jeździli.
-Ej gołąbki!-zawołał ich Łukasz.-Czemu tak późno? Coś was zatrzymało w mieszkaniu?-zaczął poruszać zabawnie brawami.
Para zignorowała jednoznaczną wypowiedź Piszczka i przewracając oczami ustawili się przed nadjeżdżającym właśnie autokarem.
-Ej no ! Co za niekulturalni erotomani! -zawołał, na co wszyscy wybuchnęli śmiechem, a Marco jedynie skarcił go wzrokiem.
       Gdy wszyscy siedzieli już w pojeździe Jurgen przedstawił im cały plan dnia, Polegał on na tym, że mężczyźni w szczególności mają zabawiać dzieci i dawać im radość każdym najmniejszym gestem. W skrócie poświęcić całą swoją uwagę dzieciom, a następnie napełnieni dziecięcą radością - wrócić do domów. Przed samym budynkiem domu dziecka trener Borussii przypomniał jeszcze Piszczkowi by w żadnym wypadku nie starał się rozbawić młodzieży swoimi idiotycznymi żartami, bo Klopp nie chciał wracać do domu z poczuciem, że jego podopieczni zgorszyli te bezbronne dzieci. Oczywiście Łukasz nie był z tego zadowolony, ale za to cała drużyna śmiała się z jego małego nieszczęścia. Po wszelakich wskazówkach, nakazach i zakazach trenera cała gromada dorosłych mężczyzn wkroczyła do środka budynku, na samym końcu nastomiast kroczyli Marco z Dianą czule się obejmując, co spotkało się z surowym spojrzeniem Jurgena, a oznaczało to, że i oni przez chwilę muszą zachowywać się jak przystało na dorosłe, poważne osoby.
           Po tym jak już wszyscy znaleźli się w jednej z sal owego domu dziecka i zostali należycie powitani przez opiekunów jak i podopiecznych nadszedł czas na spędzenie wspólnie czasu.
Piłkarze jak i cały sztab chętnie wręczali dzieciom autografy i przeróżne klubowe podarunki. Dzieci mimo, że samotne i opuszczone to były wniebowzięte tym, że mogą spotkać, a nawet porozmawiać ze swoimi idolami. W tamtej chwili każdy był w swoim własnym wymarzonym niebie. Marzenia się spełniały, a na ogół smutne dzieci zaznać mogły odrobiny szczęścia. Oczywiście największym powodzeniem wśród młodych kibiców BVB cieszył się sam Piszczek. Z racji, że tylko w połowie dostosował się do nakazu Kloppa to nie szczędził dowcipów i przeróżnych żartów z tą różnicą, że były one bardziej stosowne niż na co dzień.
-Dlaczego tamta dziewczynka siedzi sama?-Marco spytał jednej z opiekunów dzieci.
-Ma na imię Clara.-powiedziała.-Jest czternastoletnią sierotą. Spędziła tu już 3 lata. Zawsze taka była.
-Nie możecie z tym czegoś zrobić?-zapytał lekko zbulwersowany, obojętnością na krzywdę małoletniej dziewczyny.
-Nie da się. Niech pan spróbuje się do niej odezwać.
Marco podszedł do dziewczynki,która aktualnie siedziała na krześle z daleka od reszty.
-Hej, jak masz na imię, piękna?-podszedł i usiadł obok dziewczyny.
-Clara.-mruknęła.
-Jak się czujesz?-zapytał.
-Od kiedy to kogoś obchodzi?-prychnęła,patrząc na blondyna.-Wcześniej jakoś nikt nie zawracał sobie tym głowy.
-Od dzisiaj!-uśmiechnął się.-Powiedz mi.
-Jestem okropnie smutna.-wyszeptała.-Nikt mnie tu nie akceptuje, i nikt nie zwraca uwagi. Płaczę godzinami,a te puste szpule przychodzą jedynie sprawdzić czy jestem w pokoju i czy nie uciekłam.
-To chore, prawda? Gadałem z tą blondynką, tą opiekunką...była taka obojętna.

 -A Ty jak masz na imię?-zapytała w końcu.
-Jestem Marco. Marco Reus.
-Kojarzę.-rzekła.-Wiesz może kiedy zakończy się to zamieszanie?
-Program mamy do 19.00.-oznajmił.
-Cholera.-zaklęła.-Chciałabym stąd iść...
-Przecież może być fajnie.-powiedział.
-Nie sądzę.-prychnęła.
-Chodź, przedstawię Ci kogoś!-pociągnął Clarę za rękę, w stronę Diany,która aktualnie zabawiała młodsze dzieciaki.-Jest naprawdę fajna.-szepnął.
-Mhm.-mruknęła.
-Dianko!-zawołał.-Poznaj Clarę!-wskazał na niewysoką dziewczynę.-Musimy poprawić jej humor, ponieważ jest smutna.-pokazał na jej usta,które ułożone były w prostą kreskę.
-Ojej, witaj.-uśmiechnęła się do Clari.-Jak się masz?
-Źle...w sumie obojętnie.-westchnęła.-Piękna jesteś, Diano. Chciałabym kiedyś wyglądać tak jak Ty. Jesteś modelką ?
-Nie skąd!-zachichotała.-Jestem...ech...nikim w zasadzie.-uśmiechnęła się pocieszająco.-Clara! Kochana,jesteś śliczna!-poprawiła dziewczynie jeden kosmyk włosów. Musisz uwierzyć w siebie! Jesteś piękna, a jeżeli ktoś kiedyś twierdził inaczej....jest idiotą! Pamiętaj...
 -Nie wiem...nie lubię o tym mówić.-szepnęła.-Co jutro robicie ?-zapytała nagle.
 -W sumie to nic, prawda Marco?
 -Prawda.-uśmiechnął się.
 -Jeżeli macie ochotę,to przyjdźcie do domu kultury. Będę tam tańczyć.
 -O to świetnie! O której ?
 -12.30, rozpoczęcie.
 -Świetnie! Przyjdziemy.
Reszta zaplanowanego dnia minęła naprawdę fantastycznie. Wszystkie dzieci pożegnały piłkarzy z uśmiechami na twarzach, choć na pewno były smutne,że wszystko tak szybko się skończyło. Mimo wszystko Carla rozmawiała jedynie  z Marco i Dianą.

-----------------------------------------------
Rozdział napisany z Niką Majewską :3
Mam nadzieję ,że się podoba! :>
Proszę o komentarze, bo czasami mam ochotę rzucić to wszystko! ;c
Okej,więc...-przeczytałeś-komentujesz! :)
Pozdrawiam!

4 komentarze:

  1. Wspaniały rozdział :)
    Piszczu mnie rozwala :>
    Współczuję Clarze. Biedna dziewczyna -.-
    Dobrze że Marco i Diana nieco z nią pogadali i podnieśli na duchu.
    Czekam na kolejny! I nie rzucaj tego bloga, bo go uwielbiam <3
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudo! <3 Cudo! <3 Cudo! <3
    Marco słodziak <3
    Piękny rozdział ;3
    Czekam na następny <3
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. piękny rozdział. bardzo mnie wciągnął. szkoda mi bardzo Clary, ale cóż...
    już się nie mogę doczekac tego co będzie dalej !
    pozdrawiam, Patrycja

    OdpowiedzUsuń
  4. Jenyyy *.* Jakie to jest świetne <3 OMG, OMG, OMG <3
    Bardzo przepraszam, że nie komentowałam ;***
    Mam nadzieję, że wybaczacie ;D

    Nowa informacja u mnie ; ]
    http://szukajac-szczescia-wpadlam-na-ciebie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń