~2 lata później. (mimo, że akcja będzie się działa jakoś 2 lata później to i tak czujmy/cie ,że to teraźniejszość tzn-Marco,Kuba i inni w Borussi i ogólnie bez zmian. Chodzi mi tylko o czas ;) )
Minęło kilka lat, dla Diany to chwila. Dokładnie dwa lata z dala od ukochanego mężczyzny,z którym ma dziecko.Pomimo jej nałogu i osłabionego przez narkotyki organizmu dziecko urodziło się zdrowe. Czternastomiesięczny Feliks nigdy nie widział swojego ojca,a ten prawdopodobnie nie wiedział o jego istnieniu. Chłopiec był bardzo podobny do ojca. Miał identyczne błyszczące oczka oraz bardzo podobny uśmieszek. Diana często przyglądając się synkowi, roniła łzę tęsknoty.
Czarnowłosa od wyprowadzki z Dortmundu na dobre zamieszkała w Londynie. Jest tam pod stałą kontrolą Wojtka Szczęsnego,przyjaciela Kuby. Szczęsny w zasadzie nie wiedział nic o Dianie. Nic poza tym,że była w związku z Reus'em i ma z nim dziecko. Bramkarz Arsenalu, nie miał pojęcia o jej przeszłości.
Dzisiejszy dzień, jak co dzień Diana zaczęła od odprowadzenia Feliksa do żłobka. Następnie młoda matka, musiała stawić się w miejscu pracy. Pracowała w banku. Nie było to jakieś wysokie stanowisko,ale wypłata idealnie wystarczała na żłobek, rachunki i życie. Opcja była całkiem komfortowa, ponieważ jej zmiana kończyła się o 13, a to była odpowiednia pora do odebrania synka z placówki.
Około 12 do Diany zadzwonił telefon. Nudziła się,więc ochoczo odebrała komórkę.
-Słucham ?
-Cześć Diana, tutaj Wojtek.-usłyszała miły głos.
-No cześć, co tam Wojtuś?
-Nudy, ale muszę Cię poinformować,że Kuba przyjeżdża!
-O popatrz,mi nic nie powiedział...
-Miał dzwonić.-powiedział.-Ale słuchaj...musisz wziąć wolne, bo zostaną na dłużej, wiesz o co chodzi... teraz jest przerwa w lidze.
-Masz racje, powinnam wziąć kilka dni wolnego.-przyznała.-Wiesz może kiedy dokładnie wpadają?
-Mają samolot o 18.
-Cooo? Ach, tak to Kuba...po nim można się wszystkiego spodziewać,a szczególnie czegoś takiego.-zachichotała.
-Dokładnie.-mruknął.
-Wojtek...
-Tak?
-Mówił coś o nim?
-Nie.-uciął.-Wychodzisz już z banku?-zmienił temat.-Jakby coś to podjadę po Ciebie.
-Tak, tak...wychodzę. Możesz podjechać.
-Okej, to pa.
Zaraz po rozmowie ze Szczęsnym, Diana pobiegła do swojego przełożonego z prośbą o kilka wolnych dni.
Jej szefem był młody biznesmen, prawdopodobnie kawaler. Był przystojny i dobrze zbudowany, dobrze zarabiał, więc można by rzec,że był ideałem. Dianę odpychało jednak jego zachowanie.
-Dzień Dobry, Bob.-ukłoniła się.
-Cześć Ana.-uśmiechnął się.-O co chodzi?
-Wciąż nie mogę się przyzwyczaić,że mówisz do mnie Ana.-zachichotała.-Ale nie o tym. Chciałabym Cię prosić o kilka dni wolnego.
- Oj Ana. No dobrze, dostaniesz wolne. Od jutra?
-Tak, proszę.
-Nie ma sprawy, Ana. Naprawdę Cię podziwiam...
-Dlaczego?-zaśmiała się.
-Masz malutkie dziecko, pracujesz...
-Da się przyzwyczaić, nie ma w tym nic nadzwyczajnego,Bob.-powiedziała.
-Hehe, no dobrze Ana. Więc widzimy się za tydzień?
-Tydzień?! Dziękuje!-podskoczyła.-A teraz wybacz, lecę po Feliego!-uśmiechnęła się promiennie.
-Cześć!-rzucił,gdy dziewczyna prędko zmierzała w stronę drzwi.
Diana radośnie wybiegła z banku. Na parkingu dostrzegła Wojtka,który opierał się o samochód. Widziała jego szeroki uśmiech,więc sama mimowolnie uniosła kąciki ust do góry.
-Witaj.-przywitał się.
-Hej.-odpowiedziała.-Jak tam, kolejny nudny dzień spędzony w domu?
-A dziękuje, dobrze. Czczę tych ludzi,którzy wynaleźli Playstation.-zachichotał.- A jak w pracy?
-Nudno,ale dzięki,że zadzwoniłeś.
-Oj, nie ma za co. To jak jedziemy?-zapytał.
-Jasne.
Wojtek, na początku podjechał pod żłobek. Diana szybciutko pobiegła po swojego ukochanego synka. Szczęsny wyczekał się trochę w samochodzie aczkolwiek było warto,gdyż Diana wróciła z ukochanym Feliksem. Wojtek był wujkiem tego szkraba, ale często zachowywał się jak jego ojciec.
-Ooo mój maluszek ukochany! Wuja Wojtuś Cię utuli!-wziął małego na ręce.-Ooo jaki przystojniak, zupełnie jak ja!
-Wojtek, ale to nie jest Twój synek.-zaśmiała się.-No ale wujaszka ma świetnego.-uśmiechnęła się promiennie.
-Ech, spłyciłaś mój entuzjazm...-mruknął ironicznie.-Co do wujka to się zgadzam.
Przyjaciele pojechali do mieszkania Diany. Okazało się,że lodówka jest pusta,więc zaraz po nakarmieniu Feliksa jedynym obecnym pokarmem-kaszkami dla dzieci, Wojtek,Diana i Feli pojechali na zakupy do pobliskiego supermarketu. Przy okazji zadzwonili do Kuby, z zapytaniem na jakim etapie podróży jest wraz z Agatą. Okazało się,że już nie długo będą lądować. Diana po przyjeździe do domu ugotowała obiad, czyli kaczkę w miodzie wg przepisu babci Wojtka. Feliks smacznie spał.
-Wojtek, wyjedź proszę po Kubę i Agę na lotnisko, bo wysłali mi eskę,że już są.-poprosiła Szczęsnego, robiąc swój znany trik z uśmieszkiem.
-Ależ oczywiście żonko.-zachichotał.
-Super, mężu!
Bramkarz pojechał, a Diana czuła,że coś jeszcze się wydarzy. Coś dziwnego. To dziwne uczucie ją paraliżowało.
Po piętnastu minutach czekania Czarnowłosa usłyszała dzwonek do drzwi.
-Wchodźcie!-zawołała. Po chwili usłyszała głosy, swoich najbliższych.Uśmiechnięta weszła do korytarza,aby się przywitać. Ujrzała Kubę, Agatę i Jego...Zamarła.
-Kuba, co on tutaj robi?...-wyszeptała.
-Wybacz,musiałem.-rzekł.
___________________________________________
Helloł ;)
No więc jestem. Bez depresji, doła i przygnębienia. CHYBA!
Przepraszam,że nie komentuje i ogólnie,ale odcięłam się od tego świata.
Postaram się nie zawieść.
Czytajcie! :)
Pozdrawiam!
Czuję że będzie się działo! Marco przyjechał? Pewnie będzie błagał Dianę o wybaczenie, a ona nie tak prędko ulegnie, co ? ;>
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny <3 Buziaki kochana ;*
Omgfdyebdiebomgsuvdueomghdubdomgdiehe *_*
OdpowiedzUsuńDzieło po prostu. Czyżby Marco przyjechał? Łohoho, błagam Cię dodaj szybko następny, bo już umieram z ciekawości :D
Wojtek wujaszek, słodko ;4
WoooooooooW! Kochaaam to <33
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ;3
Czekam na kolejny! :]
Pozdrawiam ;*****************
Omnom czekam na nexta ;3
OdpowiedzUsuńKocham to twoje opowiadanie. Ale dla mnie Reus to niezły dupek( w tym opowiadaniu). Ma chłopak tupet żeby przyjechać do dziewczyny którą zostawił bo była w ciąży. A co do rozdziału jest dla mnie za krótki ponieważ JA CHCE WIĘCEJ I WIĘCEJ. No ale też rozumiem że nie masz czasu.
OdpowiedzUsuńSwietny rozdział.
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na nn.
Pozdrawiam.
W wolnej chwili zapraszam do mnie: http://zapomnij-na-zawsze.blogspot.com/
w tym opowiadaniu Marco jest niezłym dupkiem...na poczatku zostawia Diane bo przeciez narkomanka nie może mieć dzieci, a teraz przyjechał i myśli że ona mu od tak wszystko wybaczy...kochana twoje opowiadania sa cudowne rozumiem że masz problemy i nie zawsze tez znajdujesz czas zeby dodawac rozdzial codziennie :* ale pamietaj ze zawsze bede czekac z niecierpliwoscia na nowy rozdzial :* pozdrawiam <3
OdpowiedzUsuńa co do rodzialu to jest cudowny :* czekam na wiecej :* :*
UsuńRozdział super!
OdpowiedzUsuńCzyżby Marco przyjechał razem z nimi??
Myślę, że tak :D Mam nadzieję, że się pogodzą i razem wychowają synka <3
Pozdrawiam ;*
Marcoo..... <3
OdpowiedzUsuńMam nadzieje że sie pogodzą i będą szczęśliwą rodzinką :D
Czekam na więcej i pozdrawiam :*
Jak widac sporo się wydarzyło przez te dwa lata. Początkowo myślałam, że od razu Marco zawalczy o dziewczynę, i o dziecko, a nie tak łatwo odpuści. Diana wylądowała w Londynie, ma Wojtka, cudownego synka i pracę. Niby wszystko fajnie... Lecz przyjechał Marco. Tak znienacka. I Kuba wziął go ze sobą i Agatą. Jejku ! Diana chyba nie jest z tego zadowolona i nie ma co się dziwic. Wraca po dwóch latach jak gdyby nigdy nic, i co ? Będzie chciał wrócic ?!
OdpowiedzUsuńCzekam niecierpliwie na następny rozdział !
Pozdrawiam,
Patrycja
" Głęboki upadek prowadzi często do wielkiego szczęścia. " J.W.G.
Cudo !! <3
OdpowiedzUsuńJak ja to kocham, uwielbiam ♥ <3
Fajnie, że Wojtek się nimi opiekuje <3
Czekam na kolejny <3
Buziaki ;*